W siedzibie ColeTech kadra kierownicza siedziała z wyprostowanymi plecami, czekając. Ethan wszedł, wyprostowany. „Nie jesteśmy tylko firmą technologiczną” – powiedział. „Mówimy o społeczności. Ktoś z dostępem do naszego świata był zamieszany w zaginięcie mojej matki. Chcę pełnego przeglądu – wszystkich, każdego działu. Znajdziemy prawdę”.
Oczy, które unikały jego spojrzenia.
Na drugim końcu stołu jeden z dyrektorów poruszył się. Inny wpatrywał się w tablet zbyt długo. Ethan rejestrował każde drgnięcie, każde oderwane spojrzenie. Nie powiedział nic więcej.
Stary Herb.
Tej nocy, na balkonie, pod migoczącymi światłami miasta, zawibrował telefon Ethana. Szef ochrony: „Zdjęli kamery z Brookside. Naprzeciwko targowiska o tej porze stał zaparkowany czarny SUV. Tablica rejestracyjna prowadzi do Richarda Cole’a”. Ethan zacisnął szczękę. Zamknął oczy, gdy wiatr musnął jego twarz chłodnymi palcami.
Radca Prawny W Korytarzu
Wewnątrz Lauren dotknęła jego ramienia. „Proszę, nie pozwól, by gniew napisał kolejny rozdział” – powiedziała. „Zbierz dowody. Zachowaj spokój”. Ethan skinął głową, choć bolała go pierś. „Słyszę cię” – powiedział. „Ja też nie mogę oderwać wzroku”.
Ekran Avery.
Avery siedziała przy stole w jadalni, nie ruszając talerza. Nagłówek na niezależnym blogu brzmiał: „Rozłam w rodzinie Cole: Richard kontra Ethan”. Opisywał dawne walki o władzę i manewry prawne. Jej myśli powędrowały z powrotem do rynku – SUV-a z ciemnymi szybami. Serce waliło jej jak młotem. Może widziała coś więcej niż tylko prośbę i rzut.
Wiadomość, którą bała się wysłać
W końcu otworzyła nowego maila do Ethana. „Panie, zawiodłam pańską rodzinę. Przepraszam. Ale tej nocy zauważyłam czarnego SUV-a i pierścionek z lwim herbem. Jeśli to ma znaczenie, proszę, wysłuchaj mnie, zanim uznasz, że nie mogę już pomóc”. Wiadomość zawisła w powietrzu, a potem została wysłana.
Ostrzeżenie w ciemności
O północy Ethan przeczytał e-mail dwa razy. Zgadzał się z fragmentami tego, co powiedziała jego matka. „Ufasz jej?” zapytała cicho Lauren. „Nie” – odpowiedział szczerze. „Ale jeśli mówi prawdę, ktoś może próbować ją zastraszyć”. Jego telefon znów zawibrował – nieznany numer: „Przestań zadawać pytania, jeśli chcesz spokoju”. Ethan spojrzał przez okno na śpiącą matkę. „Nie przestanę” – powiedział do cichego pokoju.
Telefon z cienia.
Na wyświetlaczu telefonu Avery pojawił się nieznany numer. Odebrała. Usłyszała spokojny głos. „Pani Hart, widziała pani SUV-a i dzwonek do drzwi. Proszę zachować ciszę”. Połączenie ucichło. Przełknęła ślinę. Mieszkanie nagle wydało jej się zbyt małe, każde okno przypominało parę oczu.
Wizyta.
Trzęsienie ziemi przerwało ciszę. Okno w salonie eksplodowało. Avery pobiegła do szafy, zamknęła się w środku i drżącymi rękami napisała SMS-a: „Są tutaj. Pomóżcie mi”.
Miejski
pośpiech Ethan przyspieszył. Chwycił kurtkę. „Chodźmy” – powiedział Lauren i dwóm policjantom stacjonującym przed drzwiami szpitala. Kilka minut później dotarli do budynku Avery. W środku wisiały postrzępione zasłony, a szkło lśniło jak lód na dywanie. Avery siedziała w kącie, ściskając telefon. „Próbowali mnie nastraszyć” – wyszeptała. „Wiedzą, że widziałam samochód”.
Innym tonem.
„Pierścionek?” – zapytał Ethan, klękając, a jego głos był niespodziewanie łagodny. „Jesteś już bezpieczna. Ale musisz powiedzieć wszystko policji”. Avery skinęła głową, a łzy wyżłobiły czyste ścieżki po jej policzkach. „Nie cofnę tego, co zrobiłam” – powiedziała. „Myślałam, że jestem nietykalna. Myliłam się. Proszę… przeproś swoją matkę ode mnie”.
Drzwi do odwagi
Ethan przyjrzał się jej twarzy. Zbroja zniknęła. „Wybaczenie należy do niej” – powiedział. „Jeśli chcesz drugiej szansy, wstań i powiedz prawdę”.
Budowanie sprawy.
Dwa dni później detektyw Aaron Harris położył teczkę na szpitalnym stole. „Znaleźliśmy SUV-a” – powiedział. „Na tablicy rejestracyjnej widnieje nazwisko Richarda Cole’a. I to nie wszystko”. Otworzył akta: zdjęcia z cichych spotkań z podejrzanymi współpracownikami, przelewy na nieoznakowane konta, zeznania mężczyzn, którzy opisywali, że otrzymywali wynagrodzenie za przenoszenie kobiety między kryjówkami.
Następny