Kiedy drewno staje się wspomnieniem
Dziadek mojej żony miał dziś rzadki zawód: był stolarzem. Rzemieślnikiem w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu. Nie zwykłym stolarzem, ale miłośnikiem drewna, który potrafił przemienić kilka desek w wyjątkowe przedmioty, pełne duszy i ludzkiego ciepła.
Wciąż mamy niektóre z jego dzieł. Nie na oknie, nie. W prawdziwym życiu. Na przykład grabie. Nie są już zbyt wydajne, ich zęby są trochę zmęczone, ale kiedy się je bierze do ręki, czuje się coś dziwnie kojącego. Jak uścisk dłoni na przestrzeni lat.
Przeczytaj więcej na następnej stronie >>