Ta strata pozostawiła trwałą bliznę, ale trzy lata później odnalazł miłość z Lolą Van Wagenen, która, jak twierdził, „uratowała mu życie”. Para pobrała się młodo i miała czwórkę dzieci.
Tragedia powtórzyła się, gdy ich pierworodny syn, Scott, zmarł w wieku zaledwie 2,5 miesiąca z powodu zespołu nagłej śmierci łóżeczkowej (SIDS). „Jako rodzic, masz tendencję do obwiniania siebie” – wyznał później Redford. „To pozostawia bliznę, która prawdopodobnie nigdy do końca się nie zagoi”.
Pozostawił po sobie ślad w Hollywood
Niestety, dekady później Redford ponownie musiał zmierzyć się z bólem, którego żaden rodzic nie powinien doświadczać. Jego syn James „Jamie” Redford, urodzony w 1962 roku, został filmowcem i działaczem na rzecz ochrony środowiska, ale przez całe życie zmagał się z poważnymi problemami zdrowotnymi.
Po dwóch przeszczepach wątroby w 1993 roku Jamie nadal działał na rzecz dawstwa narządów i założył organizację non-profit, aby szerzyć świadomość społeczną. Jednak w październiku 2020 roku zmarł w wieku 58 lat na raka dróg żółciowych. Przedstawiciel Redforda powiedział wówczas: „Żal po stracie dziecka jest nie do opisania”.
Pomimo tych tragedii, Redford nigdy nie przestał tworzyć. Pozostawił po sobie ślad w Hollywood dzięki niezapomnianym filmom, założył Festiwal Filmowy Sundance i zainspirował niezliczonych niezależnych filmowców.
Rozmyślając o swojej długiej karierze, Redford przyznał, że najtrudniejsze chwile zawsze były związane z rodziną. „Najtrudniej jest, gdy dzieci mają problemy. Naszą rodzinę spotkało tyle ciosów, o których nikt nie wie” – powiedział kiedyś.
przez FilmPublicityArchive/United Archives za pośrednictwem Getty Images
Dziedzictwo Roberta Redforda wykraczało daleko poza ekran. Był gawędziarzem, pionierem i ojcem, który doświadczył zarówno niezwykłych triumfów, jak i głębokiego smutku.
Według „New York Post” , Redforda pożegnała żona, córki Shauna Schlosser Redford i Amy Redford oraz siedmioro wnucząt.
Jego odporność na straty uczyniła jego życie nie tylko niezwykłym, ale i głęboko ludzkim. Jego dziedzictwo – zarówno na ekranie, jak i poza nim – ukształtowało sposób, w jaki Ameryka postrzegała siebie i opowiadała historie. Spoczywaj w pokoju, Robercie!