„I chcę, żeby ta osoba była prawdziwa. Żeby mi nie współczuła. Żeby po prostu… mnie wybrała”.
Teraźniejszość – Oferta
I tak oto Elena Ward, miliarderka i prezeska, która przed śniadaniem kupowała firmy zajmujące się sztuczną inteligencją, klęczała teraz na 43. Ulicy w deszczu, z pierścionkiem w dłoni, przed człowiekiem, który nie miał nic.
Jonasz wydawał się oszołomiony. Odrętwiały. Nie z powodu błysków fleszy wokół niego ani tłumu ludzi z uniesionymi brwiami.
I przez nią.
„Chcesz mnie poślubić?” – wyszeptał. „Eleno, nie mam imienia. Nie mam konta bankowego. Śpię za koszem na śmieci. Dlaczego ja?”
Przełknęła ślinę. „Bo rozśmieszasz mojego syna. Bo sprawiasz, że znów czuję. Bo byłeś jedynym, który niczego ode mnie nie chciał – chciałeś mnie tylko poznać”.
Jonah spojrzał na pudełko, które trzymała w ręku.
Potem cofnął się o krok.
REKLAMA
“Tylko… jeśli najpierw odpowiesz mi na jedno pytanie.”
Zamarła. „Pytaj, po prostu pytaj”.
Lekko pochylił się w jej stronę, tak że ich oczy znajdowały się na tym samym poziomie.
„Czy nadal byś mnie kochała?” – zapytał. „Gdybyś wiedziała, że nie jestem po prostu zwykłym człowiekiem z ulicy… ale człowiekiem z przeszłością, który może zniszczyć wszystko, co zbudowałaś?”
Jej oczy się rozszerzyły.
“Co masz na myśli?”
Następny