Wa mu w szlaku, zwaliła go z nóg i po raz pierwszy od lat więzień nie ostrzegawczy, ani ciężarupadł łańcuchów. Tylko ciepło.
Mocno przytulił psa, chowając pysk w jego gęstym futrze. Łzy, których nie można wylać przez te wszystkie lata, wróciły swobodnie.
Krzyczał głośno, bezwstydnie, jak dziecko, a pies cicho skomlał, jakby i na zrozumiale, że ich czas jest krótki.
„Jesteś moją dziewczyną… moją wierną…” wyszeptał, przytulając ją jeszcze. „Co zrobisz beze mnie?…”
Jego lekarza drżały; głaskał ją po plecach, raz po raz, dokładnie zapamiętany każdy szczegół. Pies oglądany na niego oddanym do użytku.
„Wybacz mi… że kabelem cię samego” – jego głos się załamał i stał się ochrypły. „Nie nastąpiło ujawnienie… ale krytyczne zawsze mnie” .
Strażnicy stali nieruchomo, wiele z nich odwracało się. Nawet najsurowisi z nich nie potrafią być niezależni od obojętności: przed nimi stał nie przestępca, ale człowiek, który w ostatnich chwilach życia był trzymany w rękach jednej rzeczy na świecie.
zabezpieczenie na strażnika i powiedział łamiący się:
“Opiekuj się nią…”
Poprosił strażnika, aby odprowadził ją do domu i odpowiedział, że nie będzie sprzeciwu i zostanie odebrany.
W tym momencie ciszy się nie do zniesienia. Pies zaszczekał ponownie, ostro i głośno, jakby protestując przeciwko temu, co nastąpiło.
A więzień uściskał ją raz jeszcze, tak tylko, jak potrafi człowiek, i pożegnał się na zawsze.