Żona Tommy’ego, Linda, była cicho. Jest prawnikiem rodzinnym. Zwykle pomaga motocyklistom w walkach o opiekę nad dziećmi.
“Jason, masz jakąś rodzinę? Dziadków? Ciotki? Kogoś?”
“Babcia. Mama mamy. Ale mama powiedziała, że nie żyje”.
“Kiedy to powiedziała?”
“Po tym, jak babcia zadzwoniła na policję. O poparzeniach. Rick wyszedł następnego dnia. Powiedział, że babcia nie żyje”.
Linda i ja wymieniliśmy spojrzenia. Babcia nie była martwa. Babcia próbowała pomóc.
“Czy wiesz, jak ma na imię babcia? Gdzie mieszka?”
“Helen Martinez. Mieszka w Riverside. Ma żółty dom. Z kurczakami”.
Linda już rozmawiała przez telefon. 3 nad ranem, a ona dzwoniła po przysługę.
W międzyczasie Emma w końcu pozwoliła Sarze obejrzeć swoje oparzenia. Sześćdziesiąt trzy oparzenia od papierosów. Policzyliśmy. Sześćdziesiąt trzy razy ktoś przyłożył zapalonego papierosa do skóry tej czterolatki.
Dziecko, Lily, reagowało na leczenie. Kolor wracał. Wciąż słaba, ale walczy.
Jason nie opuszczał mojego boku. Wciąż trzyma ten nóż.
“Możesz to odłożyć – powiedziałem. “Jesteś tu bezpieczna”.
“I couldn’t stop him,” Jason said suddenly. “I tried. Every time. But he’d just hit me and burn her anyway. Said it was my fault for interfering.”
This eight-year-old boy was carrying guilt that wasn’t his.
“Udało ci się je wydostać” – powiedziałem. “Utrzymałeś ich przy życiu przez jedenaście dni w zimie. W autobusie. Masz osiem lat i zrobiłeś to, czego dorośli mężczyźni nie mogli. Uratowałeś ich”.
Wtedy zaczął płakać. Pierwszy raz odkąd je znaleźliśmy. Po prostu się załamał.
Przed świtem Linda miała wieści. Helen Martinez istniała naprawdę. Mieszkała czterdzieści mil stąd. Szukała dzieci od dwóch tygodni. Zgłosiła zaginięcie. Policja powiedziała jej, że matka ma swoje prawa i bez dowodów znęcania się nad nią, nic nie można zrobić.
“Dowód – warknął Duży Mike. “Sześćdziesiąt trzy oparzenia to nie dowód?”
“Nie, kiedy mama mówi, że dzieci same to sobie zrobiły” – odpowiedziała Linda. “Rick jest gliną. Teraz jest po służbie, ale zna system”.
Policjant. Potwór był gliną.
To zmieniło sytuację. Sprawiło, że stały się skomplikowane. Sprawiło też, że stały się osobiste.
“Helen jest już w drodze – kontynuowała Linda. “Ale jest pewien problem. Nie ma prawa do opieki. W momencie, gdy zabierze te dzieci, dokona porwania”.
Spojrzałem na trójkę dzieci. Jason w końcu zasnął, wciąż ściskając nóż. Emma zwinięta w kłębek z sześcioma pluszowymi misiami, które przyniosły żony. Lily podłączona do kroplówki, ale oddychała spokojnie.
“Wtedy upewnimy się, że otrzyma opiekę” – powiedziałem.
“W jaki sposób? System chroni rodziców. Nawet tych złych”.
Uśmiechnąłem się. Uśmiech, który denerwował inteligentnych ludzi.
“System chroni również policjantów. Ale my chronimy dzieci”.
Następny