“Nie!” Chłopiec skoczył do przodu z nożem. “Żadnego szpitala. Odeślą nas z powrotem. Nie rozumiesz. On ją zabije. Powiedział, że następnym razem ją zabije”.
Wtedy je zobaczyłem. Oparzenia na ramionach czterolatka. Celowe. Wzorzyste. Takie, które powstają, gdy ktoś trzyma papierosa przy skórze i liczy do dziesięciu.
“Kto to zrobił?” Mój głos zabrzmiał mocniej niż zamierzałem.
“Chłopak mamusi” – wyszeptała dziewczynka. “Kiedy rozlałam sok”.
Każdy motocyklista w tym autobusie zamarł. Wszyscy widzieliśmy zło. Niektórzy z nas w Wietnamie. Niektórzy w Iraku. Niektórzy na ulicach. Ale to?
“Gdzie jest twoja mama?” zapytał Duży Mike.
Chłopiec spojrzał w dół. “Wybrała jego. Powiedziała, że jesteśmy za drodzy. To było… – policzył na palcach – jedenaście dni temu.
Jedenaście dni. Troje dzieci. Życie w opuszczonym autobusie zimą. Ponieważ dom był gorszy niż mróz.
“Jak masz na imię, synu?”
“Jason. To jest Emma. Dziecko to Lily.”
Podjąłem decyzję. Taką, która może nas wszystkich aresztować. Taką, która nie miała znaczenia.
“Jason, zabieramy cię w ciepłe miejsce. W bezpieczne miejsce. Nie do szpitala. Nie na policję. Po prostu ciepło. Potem to rozwiążemy. Ok?”
Jason spojrzał na swoje siostry. Na dziecko, które nie przestawało się trząść. Na oparzenia na ramionach Emmy.
“Obiecujesz? Nie odeślesz nas z powrotem?”
“Obiecuję.”
Poruszaliśmy się szybko. Tommy zawinął dziecko w swoją kurtkę. Duży Mike niósł Emmę. Jason nie puszczał mojej ręki. Ani noża.
Nasz klub znajdował się dwanaście mil stąd. Stary magazyn, który przerobiliśmy. Miał kuchnię. Łóżka. Ogrzewanie. Co najważniejsze, zapewniał prywatność.
Zanim tam dotarliśmy, wieść się rozniosła. Czekało jeszcze trzydziestu braci. Wraz z żonami. Sarah, żona Dużego Mike’a, była pielęgniarką. Maria przyniosła jedzenie. Jennifer miała ubranka dla dzieci ze zbiórki.
Dziecko trafiło prosto do Sary. Podała płyny dożylnie. Ogrzała ją. Mała była twarda. Twardy jak wojownik.
Emma początkowo nie pozwalała się dotykać. Po prostu siedziała w kącie. Obserwowała. Te oparzenia były nie tylko na jej ramionach. Były też na nogach. Na plecach. Niektóre zagojone. Niektóre świeże.
“Jak długo?” Sarah zapytała cicho Jasona.
“Od kiedy urodziła się Lily. Wtedy zaczął. Powiedział, że Emma za dużo płakała”.
Jeżdżę od trzydziestu dziewięciu lat. Brałem udział w bójkach w barze. Bójkach ulicznych. Nawet na wojnie. Ale nigdy nie chciałem skrzywdzić kogoś tak, jak chciałem skrzywdzić tego, kto to zrobił.
“Jason – powiedziałem – musimy wiedzieć, gdzie mieszka twoja mama. Nie po to, by zabrać cię z powrotem. Ale żeby upewnić się, że nie zgłosi zaginięcia”.
Potrząsnął głową. “Nie zrobi tego. Cieszy się, że odeszliśmy. Tak powiedziała. Powiedziała, że teraz może Rick się z nią ożeni.
Rick. Teraz potwór miał imię.
Następny