Wieczorem ubrałem się starannie i poszedłem do tej restauracji. Zarezerwowałem stolik tuż obok restauracji Marka, dzieliła nas tylko cienka szklana przegroda. Ale nie byłem sam.
Zaprosiłam kogoś – Daniela, mojego byłego chłopaka. Teraz jest dyrektorem oddziału w firmie finansowej i kiedyś, kiedy się znaliśmy, podziwiał Marka. Nawet po ślubie, Daniel i ja utrzymywaliśmy sporadyczny kontakt jako przyjaciele.
Zadzwoniłem do niego i po prostu powiedziałem:
„Potrzebuję kogoś, z kim mogłabym zjeść kolację. Nie dla romansu, tylko po to, żeby pomóc mi zamknąć stary rozdział”.
Zgodził się natychmiast.
Tego wieczoru założyłam prostą czarną sukienkę, gustowny makijaż i poruszałam się z opanowaniem. Kiedy przybyliśmy z Danielem, obsługa zaprowadziła nas do stolika – tuż obok stolika Marka, dokładnie tak, jak się umówiłam.
I oto był. Mark, w garniturze, siedział naprzeciwko młodej kobiety, co najmniej osiem lat młodszej ode mnie. Patrzyła na niego z uwielbieniem, muskając jego dłoń dłonią, gdy wznosili toast. Ich czułe słowa popłynęły przez przepierzenie.
Usiadłem swobodnie, udając swobodę. Daniel napełnił mi kieliszek, uśmiechając się uprzejmie:
„Minęły lata, odkąd jedliśmy razem posiłek. Nic się nie zmieniłeś – wciąż jesteś silny, wciąż promieniejesz”.
W tym momencie Mark w końcu podniósł wzrok. Jego oczy zamarły, szklanka drżała mu w dłoni, usta były rozchylone, ale nie mógł nic powiedzieć. Twarz mu zbladła. Kobieta naprzeciwko niego, zdezorientowana, podążyła za jego wzrokiem – i spotkała się z moim spokojnym uśmiechem.
Daniel, wciąż zachowując spokój, zakręcił kieliszkiem do wina i przemówił:
„Miło cię znowu widzieć, Marku. Nigdy nie sądziłem, że to się stanie w takich… okolicznościach.”
Słowa te ranią mocniej niż jakikolwiek krzyk.
Mark wyjąkał: „Danielu… ty… co ty tu robisz?”
Odpowiedziałem za niego: