Andres, jej bogaty chłopak, stał nieruchomo. To, co właśnie zobaczył, przyprawiło go o mdłości. Patrzył na Rosę nie jak na pracownicę, ale jak na człowieka poniżonego na oczach dziesiątek osób. Pod jego pozornym spokojem kipiała furia.
Vanessa odwróciła się do niego z chytrym uśmiechem, zgadzając się. „Kochanie, czy to nie absurdalne? Zobacz, jak żałośnie wygląda. Zniszczyła piękno tego domu”.
Ale twarz Andresa pozostała zimna i nieprzenikniona. Goście poruszyli się niespokojnie, wyczuwając nadciągającą burzę.
zobacz więcej na następnej stronie Reklama