Noc w Connecticut była cicha, przerywana jedynie odległym szumem samochodów na autostradzie I-95. Laura Mitchell siedziała samotnie w salonie, zaciskając palce na kubku wystygłej herbaty. Mijały godziny bez słowa od jej męża, Daniela. Obiecał wrócić do domu o siódmej po spotkaniu, ale o północy dziesięć nieodebranych telefonów napełniło Laurę przerażeniem.
Cisza panująca w domu przytłaczała ją niczym ciężar.
O drugiej w nocy telefon w końcu zadzwonił. Nie Daniel. Policja stanowa. Ton policjanta był płaski, wyćwiczony, niemal sterylny. „Pani Mitchell, samochód pani męża został znaleziony rozbity nad rzeką. Nie odnaleziono ciała, ale… ślady wskazują, że nie przeżył”.
zobacz więcej na następnej stronie Reklama