Mąż odszedł do młodszej koleżanki z pracy. Po miesiącu wrócił, bo okazało się, że życie z nią to nie bajka, tylko wieczna impreza i brak obiadu

Wzruszył się. A ja zrozumiałam, że teraz wszystko jest po mojej stronie. Nie on decyduje. Ja decyduję, czy otworzę drzwi szerzej, czy zostawię je uchylone.
Wieczorem siedziałam przy oknie, patrząc na ciemniejące niebo. W salonie zostawiłam zapaloną lampkę – nie jak dawniej, by na niego czekać, ale by przypomnieć sobie, że mogę wybierać.
On został na kanapie. Nie obiecałam niczego. Nie podpisałam niewidzialnego kontraktu. Ale pozwoliłam, by został – nie z sentymentu, a z ciekawości, czy człowiek, który raz uciekł w iluzję, potrafi wrócić i stanąć twarzą w twarz z rzeczywistością.
Czy druga szansa po zdradzie to akt miłości, czy raczej test dojrzałości? Czy można odbudować coś, co pękło nie z powodu jednej kłótni, lecz fascynacji cudzym światem? Nie znam odpowiedzi. Wiem tylko, że tej nocy zasnęłam spokojnie – nie dlatego, że wrócił. Dlatego, że to ja trzymałam ster.