Właścicielka sklepu spożywczego zaczyna interesować się schludnie ubraną dziewczynką, która zwykle przychodzi po pozostałościach żywności. Kiedy w końcu za nią podąża, prawda, odkrywa, głęboko zagłębiając się w nią.
Dziwna rutyna w sklepie
Któregoś razu ranka Kimberly Cook była zajęta układaniem na półkach, kiedy po raz pierwszy padło dziecko. Mniej więcej o tej samej porze każdego dnia dziecka pojawia się przy sklepie pojemniku na artykuły charytatywne – w kącie, gdzie ludzie zostawiają jedzenie dla potrzebujących. Szybko napełniała dostawę i pospiesznie odchodza.
Początkowo Kimberly założyła, że dziewczynce ktoś towarzyszy. Natychmiast jednak załatwia sobie sprawę, że dziecko zawsze przychodzi samo. zdumiało ją to, że dziewczynka, miała nie więcej niż pięć lat, schludnie i dobrze ubrana – zupełnie nie na kogoś, kto żywi się pozostałościami. pewnego ranka Kimberly zdecydowała się na nią.
„Cześć! Mam na imię Kimberly. Często cię widzę. Jak masz na imię?”
Dziewczynka zamarła, z szeroko otwartymi drzwiami zmartwienia. Wyszeptała: „Czy mogę stąd pobrać trochę jedzenia? Proszę?”
– Oczywiście, że możesz, kochanie. Ale ja właśnie… – Zanim Kimberly zdążyła dokończyć, dziecko szybko się pojawiłoo i wepchnęło jedzenie do torby.
Kimberly spróbowała ponownie. „Jeśli potrzebujesz pomocy, mogę ci pomóc. Jesteś sama w domu? Czy dwaj otrzymali pomoc?”
Dziewczyna poszła, że nie słyszy. „Przepraszam, muszę iść” – bezpośrednio, bezpośrednio i uciekając.