Nigdy nie wyobrażałam sobie, że będę typem osoby, która szpieguje, ale w chwili, gdy dowiedziałam się, że mój mąż korzysta z aplikacji randkowej, mój świat się zmienił.
Moją pierwszą reakcją była chęć natychmiastowej konfrontacji z nim, ale coś we mnie domagało się niezbitego dowodu, zanim się odezwę.
Podjęłam więc decyzję, która wszystko zmieniła: zbudowałam fałszywy profil z wiarygodnym zdjęciem i historią. W ciągu zaledwie kilku godzin do siebie dopasowywaliśmy. Poczułam ucisk w piersi. Nie miał pojęcia, że to ja, a w miarę rozwoju naszej rozmowy stawało się to boleśnie oczywiste. To nie była zwykła nuda czy ciekawość. On był zaangażowany.
Na początku kurczowo trzymałam się nadziei. Może przestanie, zanim zajdzie za daleko. Ale w miarę jak jego wiadomości stawały się coraz cieplejsze i bardziej osobiste, nie sposób było nie zauważyć emocji w jego słowach. W końcu zaproponowałam wspólny wieczór.

Tego wieczoru powiedział mi, że „niespodziewanie wezwanNa zewnątrz kiwałam głową i udawałam, ale w głębi duszy gorycz zdrady bolała mnie mocno. Kiedy wrócił o świcie – pogodny, wyczerpany i uzbrojony w marną wymówkę – wiedziałam.
Następny