Olej z Awokado – odkrycie zimy

Jestem jak małe dziecko na świecie, o wszystko, co wypytuję, wszystko, co muszę…zazwyczaj prowadzi mnie do różnych nietypowych sytuacji, gdy jest to konieczne.
Tak było również na początku grudnia, gdy z koleżanką poszłyśmy do sauny. Na szczęście byłyśmy takie same. Jako dziecko z ADHD nie jest właściwe tak bezczynnie, patrzę: chochelka, woda i kamienie. Aż się proszą, żeby polać! Polałam, ale nic się nie zamówiło.. nie dawać! jeszcze jeden!
Moja następca wyleciała jak poparzona z sauny. Co jej? występowanie nic się nie dzieje. Panikara…
Po chwili już uruchomiona… fala gorąca (wrzątku?) buchnęła mi prosto w twarz. Ty wyleciałeś (jak) poparzona, na nieszczęście awaryjne, które dotarło na samą górę w najdalszym kącie.
Czerwona gęba gwarantowana. Mimo wszystko wyszłyśmy z uśmiechem, ale z postanowieniem na koniec, że już polewać kamienie nie będę. (moja ciekawość została zaspokojona)
Na szczęście mieszkamy blisko i na mrozie spędziliśmy może 5min. Tylko lub aż. W domu twarz była czerwona, napięta, sucha i podrażniona. Jedno słowo biedulka.
W przypadku zastosowania rumień usunięty, ale ochrona była uwrażliwiona i przesuszona z szorstkimi partiami w pobliżu czoła, nosa, skroni i policzków. Święta coraz bliżej a moja twarz mniej więcej tak:

No może nie aż tak 😛
Czego to ja nie zakończyłem? Phi!
Masło shea, olej kokosowy, aloes, kwas hialuronowy, d-pantenol, olej lniany,jogurty itd… mogłoby być lepiej, wcześniej gorzej, ale nie nastąpi wystąpienie do stanu, że jest dobrze.

Ocalił mnie Olej Awokado, który kupiłam w mydlarni u Franciszki. (akurat była promocja -50%, bo kończyła się ważność-był do końca listopada, ale nadal istnieje i nic się nie zmieniło, także nie ma co się bać takiej promocji)

Następny

Share This Article
Leave a comment